czwartek, 12 września 2013

Powstanie warszawskie: Bohaterstwo i zdrada

               Powstanie warszawskie: Bohaterstwo i zdrada

    
       Jest to film dokumentalny opowiadający o 63 dniach walk warszawiaków z Niemcami w 1944 roku.
Celem mojej krytyki ( z racji gatunku filmu ) nie jest wykazanie fałszu w głównych tezach przedstawionych
w filmie gdyż te ( w większości ) są zgodne z prawdą. Skupię się na wskazaniu niedomówień, pomijaniu pewnych istotnych szczegółów oraz sposobie przedstawiania faktów, które zostały tak ułożone aby pasowały do błędnej oceny motywów i przebiegu powstania, przedstawionej przez twórców filmu.
      Zacznę od samego tytułu. Sugeruje on wyraźnie, że powstańcy zostali zdradzeni. Stwierdza to również narrator już w pierwszej minucie filmu:,, (...) walki wciąż trwały, gdy Polacy zostali bezdusznie zdradzeni przez swoich sojuszników" Jest tutaj mowa o Amerykanach i Anglikach, którzy nie chcieli wysłać powstańcom na pomoc dużych sił powietrznych. W filmie jest to przedstawione jako zaskoczenie dla Armii Krajowej. Tymczasem w rzeczywistości Komenda Główna AK dobrze wiedziała, że takiej możliwości nie ma. Przed wybuchem powstania generał ,,Bór" wysyłał depesze do Brytyjczyków w tej sprawie ( żądał między innymi przysłania do Warszawy 1 Brygady Spadochronowej generała Sosabowskiego oraz dywizjonów mustangów i spitfire'ów). Anglicy 28 sierpnia 1944 roku wyraźnie odpowiedzieli mu, że ze względu na trudną pozycję stolicy polski, jest to niemożliwe. W filmie nie ma o tym mowy.
     Nie jest również powiedziane, że powstanie nie było przygotowywane we współpracy z Brytyjczykami i Amerykanami. Ostateczny plan był wyłącznym dziełem oficerów z Komendy Głównej. Nic więc dziwnego, że sojusznicy nie przysłali natychmiastowego wsparcia. Ten zabieg selekcjonowania faktów przez twórców filmu ma służyć utrwaleniu ( błędnego) przekonania, że za klęskę zrywu nie odpowiadają dowódcy powstania ale ich ,,zdradzieccy" sprzymierzeńcy.
     Zwrócę teraz uwagę na fragment narracji dotyczącej postawy Komendy Głównej przed powstaniem-     ,, W Komendzie Głównej dominował pogląd, że Polacy nie po to tyle wycierpieli, by teraz bezczynnie patrzeć jak Rosjanie zajmują Polskę". Jest to fałsz. Wśród wyższych oficerów AK przeważała bowiem idea zaniechania walki w Warszawie. Dowodem na to jest zaaprobowany przez dowództwo w marcu 1944 roku plan wyłączenia Warszawy z walki zbrojnej i skierowanie oddziałów AK na zachód, w ramach akcji ,,Burza". Jeszcze 14 lipca 1944 roku, generał Tadeusz ,,Bór" Komorowski wysłał depeszę do Naczelnego Wodza Kazimierza Sosnkowskiego, w której zapewniał, że powstanie nie ma najmniejszych szans na powodzenie.
      W filmie wszystko zostało przedstawione w prosty sposób. Słyszymy, że dowództwo KG było zgodne, że trzeba walczyć, więc twardy dowódca ,,Bór", wydał rozkaz do walki. Rzeczywistość wyglądała jednak inaczej. Generał Komorowski nie był silnym przywódcą. Decyzję o wybuchu powstania uzależnił od głosowania swoich podwładnych w Komendzie. Odbyło się ono na naradzie o 9 rano 31 lipca 1944 roku. Padł  w nim wynik 5 do 5 lub 4 do 3 ( są różne relacje) na rzecz zaniechania walki. Sytuacja odwróciła się
4 godziny później, gdy ( nastawiony pro-sowiecko) generał Leopold ,,Niedźwiadek" Okulicki i generał Tadeusz Pełczyński, będąc sam na sam z ,,Borem", przekonali go do wydania rozkazu walki zbrojnej. Pokazuje to więc, jak w rzeczywistości słabym dowódcą był generał Komorowski oraz jak wielkie wahania występowały wśród oficerów AK.
     Podczas filmu nie pada ani razu nazwisko Leopolda Okulickiego mimo, że powstanie Warszawskie było głównie jego dziełem. Przybył on do Warszawy w maju 1944 roku i zawiązał razem z generałem Tadeuszem Pełczyńskim oraz pułkownikiem Janem Rzepeckim i pułkownikiem Antonim ,,Monterem" Chruścielem spisek mający na celu doprowadzenie do wybuchu powstania w Warszawie. Drogą kłamstw, szantażów i nacisków, udało mu się zrealizować swój cel. Ironią jest to, że został wysłany do polski przez Kazimierza Sosnkowskiego po to, by zapobiec wybuchowi powstania.
      Kolejnym rażącym odstępstwem od rzeczywistości jest ocena przez twórców filmu dokonań powstańców na początku walk. Narrator mówi, że w pierwszych dniach powstanie szło po myśli Polaków, ponieważ zdobyto wiele obiektów i opanowano cztery z ośmiu dzielnic.
      To prawda, tylko że opracowany plan był inny. Zakładano w nim , że Niemcy zostaną wyrzuceni z całej Warszawy, a Polacy jako gospodarze będą czekać na armię czerwoną aby rozmawiać z komunistami na silnej pozycji.
      Tymczasem po nieudanym pierwszym natarciu ( nie zdobyto żadnego z pośród ważniejszych wyznaczonych celów, między innymi dworców i lotniska), żołnierze AK aż do ostatecznej kapitulacji 2 października 1944 roku, musieli rozpaczliwie bronić się przed Niemcami i błagać armię czerwoną o pomoc. O żadnym pomyślnym przebiegu powstania nie może więc być mowy.
     Dowodem beznadziejnej sytuacji AK-owców, była depesza wysłana już 1 sierpnia 1944 roku do premiera Stanisława Mikołajczyka i Naczelnego Wodza generała Sosnkowskiego, przez dowódcę Komendy Głównej AK. Była ona formalnym przyznaniem, że powstanie zakończyło się klęską. Nie wspomniano o niej w filmie.
     Należy teraz powiedzieć jak zostali przedstawieni przez narratora Rosjanie. Oczywiście mówi on, że zostaliśmy zdradzeni przez naszego wschodniego sojusznika ( ale nie przypomina, że ZSRR w 1943 roku zerwał współpracę z rządem RP na uchodźstwie). Opowiada również, o jego prowokacjach, nawoływaniu do powstania oraz symulowanym ataku na lewy brzeg Wisły, mającym skłonić powstańców do dalszego wykrwawiania się. Perfidia Rosjan i polityka Stalina została więc przedstawiona w dobry sposób.
     Jednakże narrator nie podał dokładnej przyczyny drugiej prowokacji radzieckiej mającej miejsce w połowie września. W filmie jest wyraźnie powiedziane, że powstańcy ani przez chwilę nie myśleli o poddaniu się. To nieprawda. W rzeczywistości dowództwo AK w obliczu ogromnych strat zdecydowało się przyjąć propozycję kapitulacyjną przedstawioną przez Niemców 7 września 1944 roku. W nocy z 10 na 11 września tego samego roku, generał Guenther Rohr, przysłał do Komendy AK ostateczną wersję umowy kapitulacyjnej. Właśnie to wydarzenie stanowiło (nie przedstawioną na filmie), przyczynę reakcji armii czerwonej.
     Przeanalizowałem już najważniejsze wydarzenia okresu powstania warszawskiego, które zostały przedstawione lub pominięte w filmie.
     Teraz przedstawię szczegół budujący dobre samopoczucie u odbiorców , który został wyszczególniony przez reżysera.
        Otóż, chociaż narrator uczciwie mówi, że AK-owcy mieli ogromne niedostatki broni, to zaraz po tym podaje informację, że byli tak doskonałymi strzelcami, iż Niemcy mieli prawie dwa razy więcej martwych niż rannych. U odbiorców filmu wywołuje to myśl mniej więcej taką- ,,To nic, że mieliśmy mało broni skoro nadrabialiśmy skutecznością". Tyle tylko, że brakuje informacji o skali strat. Chociaż narrator mówi nam, że w ciągu 62 dni zginęło około 180 tys. Polaków (w tym 30 tys. żołnierzy) to jednak nie podaje jak niewiele zginęło Niemców. Ich straty wyniosły zaledwie 2,5 tysiąca.
       Innym szczegółem wymagającym komentarza jest wypowiedź weterana powstania, przytaczana w filmie. Informuje on, że podczas ucieczki AK-owców ze starówki do śródmieścia zostali zabrani ranni. To prawda, część została ewakuowana, jednak autor filmu nie dodał, że w starym mieście żołnierze byli zmuszeni pozostawić na pastwę Niemców ok. 7 tys.pacjentów szpitali polowych. Ogromna większość została natychmiast wymordowana.
       ,,Powstanie warszawskie: Bohaterstwo i zdrada" to film który pomija dużo istotnych szczegółów, natomiast wiele o mniejszym znaczeniu  wypchniętych jest na pierwszy plan. Moim największym zastrzeżeniem jest zupełny brak krytyki autorów filmu wobec dowódców Komendy Głównej AK, którzy swą pochopną decyzją sprowadzili na Warszawę zagładę. Cała odpowiedzialność za klęskę została zrzucona na ZSRR i ,,złych" sojuszników. A niesłusznie.
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz