Beowulf w reżyserii Roberta
Zemeckisa ze scenariuszem Neila Gaimana i Rogera Avary jest
ekranizacją staroangielskiego poematu. O filmie tym można
powiedzieć wiele, uwzględniając grę aktorską, niekonwencjonalny
sposób animacji, czy sposób przedstawienia świata. Ja jednak
skupię się na zgodności filmu z treścią poematu oraz
historycznym tłem, którego przecież nie dało się uniknąć.
Pierwszym co widzi widz jest nordycka biesiada. Ludzie ucztują w
długiej hali. Towarzyszy im król Hrothgar, który choć zasiada na
tronie, to nie jest okryty sakralnym nimbem majestatu, jaki znamy z
późniejszych czasów. Sprawuje bardziej rolę wodza drużyny
wojowników, niż pana królestwa. Podczas uczty dzieli skarby
pomiędzy biesiadujących. Ludzie bawią się głośno, nie zwracając
uwagi na, nieistniejące przecież jeszcze wtedy, znane nam
konwenanse. Osobiście uważam, że sceny uczt dobrze oddają klimat
zabaw nordyckich. Jedyne co może budzić zastrzeżenia to pijany
Hrothgar udający rzymskiego senatora. Należy postawić pytania w
dwóch kierunkach. Po pierwsze, czy w roku 507 (jak chce napis na
samym początku filmu) Cesarstwo Rzymskie budziło taki respekt, żeby
udawanie Rzymianina było wyrazem nobilitacji? Odpowiedź na to
pytanie jest oczywista, choć można utrzymywać, że Hrothgar
odwołuje się do starszych, wielkich wodzów, jak dajmy na to Cezar.
Tutaj należy postawić kolejne pytanie – skąd Hrothgar miałby o
nich wiedzieć? Żyjący na dalekiej północy król owszem, mógł
słyszeć jakieś opowieści, jednak najprawdopodobniej niepiśmienny
i nie potrafiący czytać król w ponad pół wieku po upadku
Cesarstwa Rzymskiego, odwołujący się do starożytności tamtego
jest raczej mało prawdopodobny.
Nawiązania do Rzymu są w ogóle wszechobecne. Kiedy Beowulf jest
już królem, przypomina już ewidentnie Cezara, zaś jego żołnierze
są bardziej podobni do rzymskich legionistów niż do wikingów.
Owszem, istniał mit Rzymu jako potężnego państwa, więc twórcy
filmu pewnie chcieli oddać „złotą erę” jaka nastąpiła
podczas panowania Beowulfa jako powrót do wspaniałych czasów
Cesarstwa. Pytanie: czy ludzie tamtego okresu też tak by sobie to
wyobrażali?
Jeszcze jeden szczegół wydaje mi się nieprawdopodobny. Otóż w
jednej ze scen żołnierze wnoszą Hrothgara do sali biesiadnej na
tronie, niczym niewolnicy niosący lektykę. Pozycja władcy w tym
czasie w Skandynawii nie była tak wysoka, a wojownika tak niska.
Pewne błędy znalazły się także w „sferze cywilizacyjnej”.
Zamek Beowulfa jest zdecydowanie przesadzony. Owszem, można się
spodziewać, że skoro jego panowanie było „złotym wiekiem” to
budulcem wielu budynków będzie kamień oraz, że siedziba władcy
będzie okazała. Tymczasem jego twierdza jest nie tylko kamienna,
ale przypomina bardziej pałac ze świata fantasy niż średniowieczną
warownię obronną.
Dużo błędów zostało popełnionych w sferze myślenia o religii.
Być może autorzy scenariusza chcieli w jakiś sposób poradzić
sobie ze schrystianizowaniem pogańskiego poematu, lecz najwyraźniej
nie mogli poradzić sobie z własnymi poglądami na chrześcijaństwo,
o czym świadczy chociażby uczynienie negatywnej postaci na dworze
Hrothgara, Unfertha, właśnie chrześcijaninem. Historycznie rzecz
biorąc takie zestawienie nie byłoby całkiem nieprawdopodobne, ale
kiedy Unferth wspomina królowi, aby modlić się do Chrystusa o
uwolnienie od klątwy Grendela, Hrothgar odpowiada, że bogowie nic
nie mogą uczynić dla jego królestwa, jeśli on i jego ludzie sami
nic nie uczynią.
W rzeczywistości człowiek VI wieku, nawet jeśli byłby wybitnym królem, złożyłby ofiary nie tylko Chrystusowi, ale nawet Buddzie, jeśli by o nim wiedział, żeby tylko oddalić od siebie jakieś niebezpieczeństwo. Ateistę zaś wypytywałby w jakiego boga wierzy, żeby jemu też złożyć ofiary temu wszechpotężnemu Żadnemu. Kiedy natomiast Beowulf zostaje królem, z tła możemy wnioskować, że przyjął chrześcijaństwo wraz ze swoim królestwem. Pomijając fakt, że autor scenariusza pospieszył się o cztery wieki, należy zadać także pytanie – po co w takim razie na nie narzeka, krytykując założenia nowej religii w ostrych słowach? Jeśli ochrzciłby swoje królestwo z własnej woli – to po co miałby wygłaszać taki monolog? Jeśli zaś zostałby do tego zmuszony – czy to wpisuje się w koncepcję „złotego wieku”?
W rzeczywistości człowiek VI wieku, nawet jeśli byłby wybitnym królem, złożyłby ofiary nie tylko Chrystusowi, ale nawet Buddzie, jeśli by o nim wiedział, żeby tylko oddalić od siebie jakieś niebezpieczeństwo. Ateistę zaś wypytywałby w jakiego boga wierzy, żeby jemu też złożyć ofiary temu wszechpotężnemu Żadnemu. Kiedy natomiast Beowulf zostaje królem, z tła możemy wnioskować, że przyjął chrześcijaństwo wraz ze swoim królestwem. Pomijając fakt, że autor scenariusza pospieszył się o cztery wieki, należy zadać także pytanie – po co w takim razie na nie narzeka, krytykując założenia nowej religii w ostrych słowach? Jeśli ochrzciłby swoje królestwo z własnej woli – to po co miałby wygłaszać taki monolog? Jeśli zaś zostałby do tego zmuszony – czy to wpisuje się w koncepcję „złotego wieku”?
Do pozytywów zaliczyć można z pewnością to, że Beowulf lubi
się przechwalać. Oddaje to nieźle kulturę nordyckich wojowników.
Szkoda tylko, że jest to przedstawione jako stek bzdur i kłamstw.
Ludzie tych czasów raczej tak nie myśleli.
Karygodny błąd autorzy scenariusza popełnili podczas bitwy armii
Beowulfa z najeźdźcami z Fryzji. Król dowodzi z tyłu,
wydając polecenia łucznikom. Efekt spotęgowany jest dodatkowo,
kiedy Wiglaf przypomina, że władca nie może bezpośrednio
angażować się w bitwę. Jest to kompletnie niezgodne z prawdą
historyczną, gdyż to właśnie sytuacja przedstawiona była
niedopuszczalna. Król powinien walczyć w pierwszym szeregu, choć –
owszem – otoczony dla bezpieczeństwa najlepszymi wojownikami.
Nieangażowanie się w bitwę naraziłoby władcę na wstyd i
zachwiało morale wojska.
Wreszcie, przyszedł czas na wyliczenie niezgodności fabuły filmu
z treścią poematu. Pierwsze co rzuca się w oczy to wątek
„potwornej rodziny”, którego centrum jest Matka Grendela. Twórcy
filmu dali jej dwóch kochanków – Hrothgara, a później Beowulfa,
których synami byli kolejno Grendel i smok. Poemat o niczym
takim nie wspomina. Grendel jest po prostu potworem nawiedzającym
Danię, zaś jego matka szkaradną poczwarą (a nie Angeliną Joli na
szpilkach) zamieszkującą jezioro, którą Beowulf zabija, a nie
płodzi z nią kolejnego potwora. Wątek smoka jest zupełnie
niepowiązany z wątkiem Grendela. Starcie z ostatnim potworem
odbywa się w kraju Gotów (Geatów), którego królem zostaje jest
Beowulf (a nie królem Danii, jak w filmie). To w tym ostatnim
starciu odznacza się Wiglaf, którego rola w filmie jest podniesiona
do wieloletniego i najważniejszego z towarzyszy Pogromcy Potworów.
Drobne nieścisłości to na przykład walka Beowulfa z Grendelem,
która owszem odbywała się bez broni, ale nie nago (odbiorców, a
tym bardziej spisującego poemat mnicha mogłoby to zgorszyć). Także
słabość bohatera do kobiet nie ma pokrycia w tekście – jest on
tam wyidealizowany. Przede wszystkim zaś ocena czynów Beowulfa jest
zupełnie odmienna – w filmie jest on potworem gorszym od innych,
niszczycielem i mordercą, zaś w eposie – herosem ratującym ludzi
przed monstrami.
Mnogość błędów historycznych i wyraźnych nieścisłości z
tekstem poematu sprawiają, że film trzeba zaliczyć do
„współczesnych interpretacji”. Człowiek XXI wieku potrzebuje
nie tylko akcji, ale i dobrze zawiązanej intrygi, tajemnicy.
Ponadto film, na który tłumnie wybiorą się fani black metalu
i neopoganie nie może przedstawiać w pozytywnym świetle
chrześcijaństwa. Można oczywiście zrzucić to wszystko na barki
niekompetencji twórców, ale nie sądzę, że przy takim
zagęszczeniu błędów nie byli oni ich świadomi.
LuckyLand Casino & Hotel - Hendon Mob Casino
OdpowiedzUsuńLuckyLand 하남 출장마사지 Casino & Hotel 전라북도 출장마사지 features an outdoor pool and is open 24 hours a day. The casino is located in the 고양 출장마사지 suburb of 광주광역 출장안마 Tiverton, 포항 출장마사지 Louisiana.